Dzisiaj rano wstałam z uśmiechem na ustach.
Bardzo rzadko jestem szczęśliwa no ale..
W końcu dzisiaj 14 luty - moje urodziny!
ii walentynki.. ugh nienawidzę walentynek.
Wszystkie zakochane pary chodzą sobie za rączkę, dostają bukiet kwiatów itp.
A ja? Siedzę w domu przed telewizorem i obżeram się czipsami.
Moją uwagę przykuło duże lustro na ścianie po mojej lewej stronie.
Dostrzegłam w nim cień.
Mój oddech przyśpieszył.
Spokojnie, Hope... To tylko sen..
Jednak to nie był sen..
Postać, która była w lustrze, wyszła z niego.
Patrzyłam na TO z przerażeniem.
Stał przede mną i przyglądał mi się.
W ułamku sekundy zniknął..
A w mojej ręce była zmięta kartka..
Przecież wcześniej jej nie trzymałam.
Pokręciłam głową i rozwinęłam papier, którego rogi były lekko przypalone.
,, Moja kochana Hope...
Nie musisz się mnie bać.
Jestem twoim lękiem.
Twoim strachem.
Ostatnio dowiedziałem się o tobie dużo ciekawych rzeczy.
Masz niezwykłe moce, o których nie masz nawet pojęcia.
Jesteś silna..
Pamiętaj.. Wrócę tutaj.. ''
Gapiłam się w tą kartkę przez jakieś 10 minut.
,,Masz niezwykłe moce.. ''
Jakie moce?!
Hope, masz coś z główką.
To jest sen. Zaraz się obudzisz i będzie dobrze.
Nagle światło w moim pokoju raz wyłączało się a raz włączało.
Dobra, jednak nie!
Nie panikuj.. Nie panikuj..
Poczułam lekki wiatr.
Przecież okno jest zamknięte.
Zmarszczyłam brwi a po chwili zamknęłam oczy.
Gdy z powrotem je otworzyłam na moim łóżku obok mnie leżała postać ze skrzydłami.
Krzyknęłam i odskoczyłam od niego przez co spadłam z łóżka.
Świetnie Hope..
- Nic Ci się nie stało?! - powiedział z troską w głosie.
- Nie.. - podniosłam się do pozycji siedzącej. - Kim ty jesteś?
- Jestem Niall. - uśmiechnął się i przybrał ludzką postać.
- To jest sen prawda?
- Nie. - zaśmiał się kręcąc głową.
Ocknęłam się.
- Co ty tu robisz?! Jak tu wszedłeś?! i przed chwilą byłeś jakby za mgłą a teraz jesteś.. człowiekiem!
- Tajemnica, Hope. - usiadł przede mną na podłodze.
- Skąd znasz moje imię?!
Spokojnie.. Spokojnie.. Wdech.. Wydech..
Hope jesteś taką panikarą.
- Może zmiana tematu, co? - chłopak zaśmiał się.
- Tak, ok.
- Boisz się mnie. - stwierdził. Chciałam coś powiedzieć, ale wszedł mi w słowo. - Widać to po twoich oczach.
-Wcale się Ciebie nie boje. - prychnęłam.
- Mnie nie okłamiesz,skarbie.
- Nie ważne. - chłopak złapał swoje nogi i uniósł je do góry a na koniec uśmiechnął się. - Co ty robisz? - zaczęłam się śmiać jak wariatka.
- Nic. -odparł niewinnie a uśmiech nie schodził mu z twarzy.
~~~~~~~~~
*2 godziny później*
- Wiesz.. Dalej nie wiem dokładniej kim jesteś ale polubiłam Cię. - powiedziałam po chwili ciszy.
- Też Cię polubiłem. Oj no ale aż taki straszny jak to sobie mnie wyobrażałaś nie jestem, prawda?
- Nie. - zaśmiałam się. - Jesteś całkiem spoko.
- Dobra. Muszę się zbierać. Anioły też muszą spać. - podniósł się z podłogi.
- Anioły? Anioły nie istnieją.
Z pleców chłopaka wyrosły duże białe skrzydła a mi opadła buzia aż do ziemi.
- Dalej tak sądzisz?
- Przyczepiłeś je sobie! - wmawiałam sobie.
- Jakbym je sobie przyczepił to cały czas miałbym je rozłożone. - zrobił śmieszną minę.
- To nie jest żadne wytłumaczenie.
Blondyn otworzył szklane drzwi prowadzące na balkon.
- Wszystkiego Najlepszego, moja kochana Hope.
I odleciał..
To tylko twoja wyobraźnia.
Nadal sobie wmawiałam...
Mniej filmów Hope..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ <3
Dziękuję za komentarze ♥