czwartek, 1 stycznia 2015

OGŁOSZENIE:)

Heej <3 
Nie będę przedłużać i zacznę to o co miałam się Was spytać <3
Napiszę krótko i na temat haha:)

Czy chcecie żebym dalej kontynuowała tego bloga?
Tzn. mam inny, wydaje mi się lepszy pomysł 
Oczywiście blog nadal byłby o Niall'u w roli anioła tylko, że zmieniłabym fabułę itp

Dlatego.. Chcecie żeby opowiadanie zostało takie jakie jest?
Czy może żebym je trochę zmieniła?

Piszcie w komentarzach co o tym sądzicie:))


HAPPY NEW YEAR! <3

~O 

sobota, 20 grudnia 2014

Chapter 2

Dzisiaj rano wstałam z uśmiechem na ustach.
Bardzo rzadko jestem szczęśliwa no ale..
W końcu dzisiaj 14 luty - moje urodziny! 

ii walentynki.. ugh nienawidzę walentynek.
Wszystkie zakochane pary chodzą sobie za rączkę, dostają bukiet kwiatów itp.
A ja? Siedzę w domu przed telewizorem i obżeram się czipsami.

Moją uwagę przykuło duże lustro na ścianie po mojej lewej stronie.
Dostrzegłam w nim cień.
Mój oddech przyśpieszył.
Spokojnie, Hope... To tylko sen..

Jednak to nie był sen..
Postać, która była w lustrze, wyszła z niego.
Patrzyłam na TO z przerażeniem.
Stał przede mną i przyglądał mi się.

W ułamku sekundy zniknął..
A w mojej ręce była zmięta kartka..
Przecież wcześniej jej nie trzymałam.
Pokręciłam głową i rozwinęłam papier, którego rogi były lekko przypalone.

,, Moja kochana Hope...
Nie musisz się mnie bać.
Jestem twoim lękiem.
Twoim strachem.

Ostatnio dowiedziałem się o tobie dużo ciekawych rzeczy.
Masz niezwykłe moce, o których nie masz nawet pojęcia.
Jesteś silna..

Pamiętaj.. Wrócę tutaj.. ''

Gapiłam się w tą kartkę przez jakieś 10 minut.
,,Masz niezwykłe moce.. '' 
Jakie moce?! 
Hope, masz coś z główką.
To jest sen. Zaraz się obudzisz i będzie dobrze.

Nagle światło w moim pokoju raz wyłączało się a raz włączało.

Dobra, jednak nie! 
Nie panikuj.. Nie panikuj..
 Poczułam lekki wiatr.
Przecież okno jest zamknięte.
Zmarszczyłam brwi a po chwili zamknęłam oczy.
Gdy z powrotem je otworzyłam na moim łóżku obok mnie leżała postać ze skrzydłami.
Krzyknęłam i odskoczyłam od niego przez co spadłam z łóżka.

Świetnie Hope..

- Nic Ci się nie stało?! - powiedział z troską w głosie.
- Nie.. - podniosłam się do pozycji siedzącej. - Kim ty jesteś?
- Jestem Niall. - uśmiechnął się i przybrał ludzką postać.
- To jest sen prawda?
- Nie. - zaśmiał się kręcąc głową.
Ocknęłam się.
- Co ty tu robisz?! Jak tu wszedłeś?! i przed chwilą byłeś jakby za mgłą a teraz jesteś.. człowiekiem!
- Tajemnica, Hope. - usiadł przede mną na podłodze.
- Skąd znasz moje imię?!

Spokojnie.. Spokojnie.. Wdech.. Wydech..
Hope jesteś taką panikarą.

- Może zmiana tematu, co? - chłopak zaśmiał się.
- Tak, ok.
- Boisz się mnie. - stwierdził. Chciałam coś powiedzieć, ale wszedł mi w słowo. - Widać to po twoich oczach.
-Wcale się Ciebie nie boje. - prychnęłam.
- Mnie nie okłamiesz,skarbie.

- Nie ważne. - chłopak złapał swoje nogi i uniósł je do góry a na koniec uśmiechnął się. - Co ty robisz? - zaczęłam się śmiać jak wariatka.



- Nic. -odparł niewinnie a uśmiech nie schodził mu z twarzy.

~~~~~~~~~
*2 godziny później*

- Wiesz.. Dalej nie wiem dokładniej kim jesteś ale polubiłam Cię. - powiedziałam po chwili ciszy.
- Też Cię polubiłem. Oj no ale aż taki straszny jak to sobie mnie wyobrażałaś nie jestem, prawda?
- Nie. - zaśmiałam się. - Jesteś całkiem spoko.

- Dobra. Muszę się zbierać. Anioły też muszą spać. - podniósł się z podłogi.
- Anioły? Anioły nie istnieją.
Z pleców chłopaka wyrosły duże białe skrzydła a mi opadła buzia aż do ziemi.

- Dalej tak sądzisz?
- Przyczepiłeś je sobie! - wmawiałam sobie.
- Jakbym je sobie przyczepił to cały czas miałbym je rozłożone. - zrobił śmieszną minę.

- To nie jest żadne wytłumaczenie.
Blondyn otworzył szklane drzwi prowadzące na balkon.
- Wszystkiego Najlepszego, moja kochana Hope.

I odleciał..
To tylko twoja wyobraźnia.
Nadal sobie wmawiałam...

Mniej filmów Hope..

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ <3

Dziękuję za komentarze 



poniedziałek, 15 grudnia 2014

Chapter 1

- Hope! - z zamyślenia wyrwał mnie głos nauczycielki. - Zaraz wpiszę ci uwagę!
- Przepr.. - zanim zdążyłam coś jeszcze powiedzieć zadzwonił dzwonek.
Szybko spakowałam książki do plecaka i wybiegłam z sali.
To była moja ostatnia lekcja. Na szczęście..
Teraz do domu! Do domu, w którym jestem sama ze sobą..
Moi rodzice wyjechali za granice do pracy.
Codziennie do mnie dzwonią i pytają czy wszystko w porządku..
Mówią, że się o mnie martwią..
Jakby się martwili to dawno by wrócili, prawda?
Wyszłam z budynku i powolnym krokiem ruszyłam w stronę domu.
Wiał silny wiatr,który rozwiewał moje włosy na wszystkie strony.
Ugh, nienawidzę takiej pogody.
Może jeszcze zacznie padać deszcz?!
Szybko tego pożałowałam, ponieważ z nieba zaczęły spadać krople wody, rozbijające się o kamienny chodnik.
Świetnie...
Zaczęłam iść szybszym krokiem.
Myślałam o wszystkim co ostatnio się stało.
Chłopak ze skrzydłami, którego widziałam jak za mgłą.
Może anioły istnieją?
Nie! Hope, przestań przekonywać się co do istnienia aniołów!
One nie istnieją! Nigdy nie istniały!
Zostaną tylko wytworem mojej wyobraźni.
Nim się obejrzałam stałam przed drzwiami mieszkania.
Wyjęłam z kieszeni metalowy klucz po czym otworzyłam drzwi a gdy weszłam do środka, zamknęłam je.
Ściągnęłam kurtkę i buty i rzuciłam je gdzieś w kąt.
Rzuciłam się na brązową kanapę i włączyłam telewizor.
Skakałam z jednego kanału na drugi. W końcu zostawiłam wiadomości.

- Z ostatniej chwili! Starsza pani Rose P. widziała ostatnio zamgloną postać z białymi skrzydłami i postanowiła zgłosić to do nas abyśmy was o tym poinformowali.
Proszę was, nie wychodźcie ze swoich domów! Ta postać to może być niebezpieczne stworzenie.

Gdy miałam przełączyć te brednie na inny program usłyszałam jeszcze słowa starszej kobiety...

- Ten duch cały czas chodzi po mieście, wołając ,,Hope Jackson,znajdę Cię.. '' nie mam pojęcia kim jest ta Hope ale współczuje tej dziecinie.

Zamarłam.. Nie.. Nie nie nie!
-NIE! - krzyknęłam. - Pięknie, Hope! Jeszcze brakowało, żebyś sama do siebie krzyczała! Ugh!
Nagle coś przykuło moją uwagę.. Czerwona róża a jej łodyga obwiązana była czarną wstążką.
Wstałam i wzięłam ją do ręki.
- Jest piękna... - wyszeptałam i uśmiechnęłam się.
W ułamku sekundy kwiat zapłonął.

Przestraszyłam się ale nie upuściłam róży.
Patrzyłam skupiona w ogień, w którym zobaczyłam twarz chłopaka.
Jego usta poruszały się i miałam wrażenie, że wypowiada: ,,Hope.. Hope.. ''
Skierowałam głowę w stronę okna, z którego biło światło latarni z zewnątrz.

Po chwili w ręce nic nie czułam.. Popatrzyłam na dłoń..
Róży nie było..

- Nie zasnę w nocy ugh. - burknęłam. - Co by tu porobić.. Może coś zjeść? Albo coś narysować? A może...
Gadam sama do siebie.. Czuję się jak jakaś wariatka, która uciekła z psychiatryka.
Niestety takie są skutki samotności..

Uwierzcie mi.. Nikt z was nie chciałby być samotnym..

Jest się wtedy samemu ze sobą..
Samotność boli...

Zrobiłabym wszystko aby mieć przyjaciela.

Nie takiego fałszywego..
Tylko takiego prawdziwego przyjaciela.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i jest 1 rozdział! *.* Mam nadzieję, że się wam podoba <3
Przepraszam was, że tak długo mi to zajęło ;c Przed świętami nauczyciele w szkole cisną i prawie codziennie jakiś sprawdzian, kartkówka ;/
Ale na przerwie świątecznej będę miała więcej czasu! <3

Enjoy <3 xx





piątek, 28 listopada 2014

Prologue

*Przeszłość*
Przygotowywałam się do zabiegu.
Miałam mieć przeszczep serca.
Lekarze powiedzili mi, że jakiś chłopak odda mi serce, ponieważ ten chłopak miał wypadek i
znajdował się w ciężkim stanie.
Poszłam do jego sali.
Chłopak powiedział, że nie przeżyje nawet 3 dni i chcę
oddać mi swoje serce, ponieważ jego serce za niedługo i tak by umarło.
Podziękowałam mu a na twarzy chłopaka zawitał szczery uśmiech.
Piękny uśmiech.
Następnie odbył się zabieg.
Później pamiętam jedynie, że gdy się obudziłam na szafce obok szpitalnego łóżka
leżał liścik, którego treść zapomniałam.
Był od tego chłopaka.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

,, Anioły nie istnieją''
Dużo osób z Was wypowiada te słowa gdy ktoś pyta się Was czy wierzysz w anioły.
Cóż, anioły istnieją.
Anioły chronią nas przed niebezpieczeństwem.
Wyczuwamy ich obecność ale ich nie widzimy.
One zawsze są przy nas.
Całe dnie są obok nas.

Sama się o tym przekonałam.
Wszystko zaczęło się w Wigilię,
Szłam wtedy ulicami Londynu gdy nagle przede mną pojawiła się mglista postać ze skrzydłami.
A później po paru sekundach zniknęła.
Był to mężczyzna.
Miał blond włosy i był dosyć wysoki.
Był podobny do tego chłopaka, który oddał mi swoje serce.
Myślałam, że mam jakieś zwidy.
Jednak ten sam mężczyzna pojawił się w Sylwestra.
Mglista postać z białymi skrzydłami.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jest 1 stycznia godzina 18:46
Wczoraj widziałam tą mglistą postać.
Nie wiem czemu ale mam nadzieję, że już nigdy go nie zobacze.
Chociaż trochę chcę go znowu zobaczyć i poznać kim jest ta postać.

Po wielu rozmyślaniach jestem pewna jednego.
Chcę wiedzieć i chcę ponownie go zobaczyć..